Jeżeli boisz się ryzykować, nawet nie siadaj do gry.
Hausenberg to miasto, które nie ma litości dla słabych. Sposobów, żeby cię przerobić, jest wiele: kieszonkostwo, obijana albo stara dobra szulerka. Lecz jeśli jesteś charakterny i nie boisz się grać o wysokie stawki, będziesz zachwycony!
Slava, młody, szatańsko zdolny szuler, wyznaje jedną zasadę – jeżeli czegoś chcesz, musisz to sobie wziąć. A jego cel jest prosty: pokazać wszystkim, że to on jest w Hausenbergu numerem jeden. Niestety, wybrał sobie fatalny moment, bo nie jest jedynym w mieście, który ma poważne plany. Na domiar złego właśnie skrewił długo szykowany przekręt. Z pomocą przychodzą mu starzy kompani: zabójca Nino i Petr, samozwańczy król złodziei. Żaden z nich nie podejrzewa, że już wkrótce przyjdzie im się zmierzyć z bardzo mocnym graczem. I postawić wszystko na jedną kartę.
„Wszyscy patrzyli, nikt nie widział” to brawurowo napisana, łotrzykowska opowieść o tym, że aby wygrywać z największymi, najpierw trzeba wygrać z samym sobą.
Do przeczytania tej książki przyciągnęło mnie wiele rzeczy. Na przykład pozytywne opinie na niej temat, jest to jedna z najgłośniejszych majowych premier wydawnictwa SQN, ale najbardziej ciekawiło mnie to, że jest to debiut literacki. Bardzo lubię czytać pierwsze książki autorów, a w szczególności wtedy kiedy czytam daną pozycję parę dni po premierze, a później czytam inne lektury tego powieściopisarza. To naprawdę świetne uczucie takiego życia z autorem. To może wydawać się śmieszne i nawet tak brzmi, ale sam nie wiem jak inaczej to wam wytłumaczyć. Dorastam wraz z autorem? To też nie do końca brzmi dobrze, ale mam nadzieję, że teraz już wiecie o co mi chodzi.
Tym razem postanowiłem, że nie będę pisać opisu własnymi słowami, ponieważ wszystko to co chciałbym napisać o fabule zrobiło za mnie "lubimy czytać", a bezsensu byłoby się powtarzać także przejdę teraz do mojej opinii na temat "Wszyscy patrzyli, nikt nie widział", plusów i minusów. Na samym początku po prostu muszę to napisać; jest to naprawdę rewelacyjny debiut. Rzadko tak się zdarza, ponieważ zazwyczaj pierwsze książki autorów nie są jakieś rewelacyjne, a rozkręcają się oni dopiero w kolejnych. Tomasz Marchewka jednak postanowił, że od razu poleci z grubej rury no i wyszło mu to naprawdę świetnie. Dobrze wykreowani bohaterowie, świat, który jest bardzo ważny w tej lekturze i akcja. Od tej książki nie da się oderwać. Niestety oczywiście są pewne minusy, ale nie mogło być za bardzo kolorowo prawda? Uważam, że pierwsze strony nie były jakieś "super". W ogóle co to za słowo "super", ale dobrze pomińmy to. Wciągnąłem się dopiero gdzieś tak po pięćdziesiątej stronie, ale było warto, dobrze że się nie zniechęciłem na samym początku. Minusem dla mnie jest również to, że Pan Marchewka "przeskakiwał" z teraźniejszości na przeszłość itd., a ja nie lubię kiedy w książkach akcja nagle "zawraca", no ale cóż. Przymknę na to oko.
Nie sądziłem, że "Wszyscy patrzyli, nikt nie widział" przypadnie mi do gustu, ponieważ nie przepadam za takimi typowo męskimi książkami, ale znowu się zaskoczyłem. Tak samo było z "Świtem, który nie nadejdzie". Naprawdę bardzo dobre urban fantasy!
★★★★★★★☆☆☆
Ja nawet lubię takie przeskoki czasowe, o ile prowadzone są umyślnie i nie wprowadzają do książki zbędnego chaosu ;) Po tę książkę na pewno sięgnę, tym bardziej, że to debiut i to polskiego autora!
OdpowiedzUsuńPolecam jak najbardziej!
Usuńhttp://maasonpl.blogspot.com/
Ostatnio mignęła mi na blogu Alicji z Alicja w Krainie Książek i od razu wpadła mi w oko. Teraz polecasz ją Ty. Chociaż nie przepadam za polskimi autorami, w dodatku jest to debiut, to mimo wszystko chyba się na nią zdecyduje. Zwłaszcza, że zaczynają się wakacje i będzie dużo czasu na czytanie.
OdpowiedzUsuńPoza tym, muszę to napisać, czytając "W ogóle co to za słowo "super", ale dobrze pomińmy to" to słyszę Twój głos haha :D Za dużo snapchata :D
https://karolina-czyta.blogspot.com/
Hahah <3 :D Nienawidzę słów "super, fajne i sobie" hah :D
UsuńO tej książce, tak samo jak Ty, słyszałam dość dużo i w najbliższym czasie ją przeczytam. Zainteresowało mnie stwierdzenie, że ten debiut jest świetny, jak na pierwszą książkę Marchewki. No i widzę, że nie jestem sama, kiedy przeskakujemy nagle w czasie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mega mnie to wkurza i praktycznie nigdy moim zdaniem nie wychodzi to na plus :D
UsuńKsiążki tego wydawnictwa są moimi ulubieńcami, dlatego tak bardzo zaintrygowała mnie ta ksiażka. Już dawno mam ją zapisaną, a moją decyzję potwierdzają wszechobecne pozytywne recenzję.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo lubię takie książki. Przyznam ze pierwszy raz się spotykam z tym autorem i tytułem Ale napewno zapadnie mi w pamięć i będę mieć na uwadze. Wielkie dzięki za polecenie
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy!
UsuńNie bardzo wiem, co rozumiesz przez stwierdzenie, że autora perzeskakuje z teraźniejszości w przeszłość. Jeżeli są to retrospekcje to ja je bardzo lubię, zbliżają do postaci. Mam nadzieję, że to, co nazywasz przeskakiwaniem, nie zabija płynności czytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie nie zabija :D
UsuńPowieść z jednej stront wydaje się ciekawa, z drugiej - nie jestem pewna, czy ja bym się w niej odnalazła. No cóż, pozostaje spróbować! :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńKsiążka się wydaję dość ciekawa. Chyba znowu bym musiała powiększyć swoją małą biblioteczkę!
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńTo chyba nie jest mój typ literatury, nie mniej jednak świetnie napisana recenzja! :D
OdpowiedzUsuńhttp://book-dragon-blog.blogspot.com/2017/06/21-koralina-recenzja.html
xx K
Dziękuję!
UsuńSuper piszesz, tytul ksiazki jest mega intrygujacy bo niewiadomo za bardzo o co chodzi :)
OdpowiedzUsuńDzięki!
Usuń