Nasza przyjaźń była doraźna, nocna, oparta raczej na zbliżonych upodobaniach alkoholowych – piwo, białe wino, angielski dżin, burbon – niż na bezwstydzie jakichkolwiek wynurzeń, w jakie nigdy, no, może prawie nigdy nie zdarzało nam się popaść. Jako pijacy ze znacznym stażem obaj nie wierzyliśmy zbytnio w przesadną euforię i przyjaźń niesione przez alkohol i noc. Tylko raz, nad ranem, pod wpływem czterech nieroztropnych wytrawnych martini Biralbo opowiedział mi o swojej miłości do dziewczyny prawie mi nieznanej – Lukrecji – i o ich wspólnej podróży, z której właśnie powrócił. Obaj wypiliśmy zbyt dużo tamtej nocy. Następnego dnia, kiedy wstałem, okazało się, że wprawdzie nie mam kaca, ale ciągle jestem pijany, i że zapomniałem wszystko, co mi opowiedział. Pamiętałem jedynie nazwę miasta, w którym ta – tak gwałtownie rozpoczęta i zakończona - podróż miała dobiec kresu: Lizbona
- fragment powieści
Tak naprawdę nie wiem od czego zacząć. Ta książka była inna niż większość książek. Ale czy to było na plus?
Ta recenzja na pewno mi nie wyjdzie, ponieważ nie wiem jak zebrać myśli po przeczytaniu tej lektury. Tak czy siak wiem parę rzeczy. Na przykład to, że znowu natrafiłem na pozycję gdzie autor używa bardzo długich opisów i już po prostu mdli mnie jak takie widzę. Teraz boję się otwierać jakąkolwiek książkę bo okaże się jeszcze, że znowu znajdują się w niej same opisy.
No tak te opisy... Na pewno nie można zarzucić autorowi, że pisze źle. Autor ma bardzo bogate słownictwo, ale moim zdaniem pisze nieciekawie. Bardzo wynudziłem się kiedy czytałem "Zimę w Lizbonie", a przecież ta lektura jest najczęściej nagradzaną pozycją tego autora! Na pewno spodziewałem się czegoś więcej.
Co najczęściej dzieje się w książce? Główni bohaterowie praktycznie cały czas chodzą do różnego rodzaju barów, a główny bohater cały czas rozmawia o dziewczynie, której imię brzmi "Lukrecja" i "musi ją znaleźć".
Kompletnie nie rozumiem "Zimy w Lizbonie". Tak naprawdę nic się w niej nie dzieje. Może końcówka trochę podnosi na duchu tą książkę, ale i tak moim zdaniem jest słaba.
Jeszcze krótko o wydaniu. Na pewno ono odpycha od przeczytania. Bardziej chodzi mi o okładkę. No cóż jest po prostu brzydka. Zwykłe zdjęcie i napis. Na tyle książki nie ma nawet opisu, a więc ktoś kto pierwszy raz słyszy o "Zimie w Lizbonie", chodzi po księgarni i nagle znajduje ten tytuł raczej go nie kupi bo nie wie o czym to jest, a okładka "nie wymiata". Przynajmniej ja tak uważam. Jednak czcionka jest dosyć przyjemna...
No cóż przepraszam, że tak krótko, ale jakoś dziwnie zadziałała na mnie ta książka i tak jak już mówiłem. Sam nie wiem co mogę o niej jeszcze powiedzieć.
★★☆☆☆☆☆☆☆☆
Za książkę dziękuję księgarni internetowej PanTomasz.pl!
Masz rację - okładka książki nie zachęca do jej przeczytania...
OdpowiedzUsuńO książce nigdy nie słyszałam i raczej jej nie przeczytam :(
Mój blog - KLIK
;)
Usuńksiazka wydaje sie bardzo ciekawa
OdpowiedzUsuńhttp://lina-lina8.blogspot.com/
No cóż... Może tobie spodoba się bardziej?
UsuńBardzo ciekawa recenzja, podoba mnie się to że nie piszesz tak szablonowo ale zwracasz uwagę na różne aspekty, zaciekawiły mnie Twoje słowa i aż przeczytam ją :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa! Warto wyrobić sobie swoje zdanie na temat każdej ksiażki!
UsuńMy także nie cierpimy gdy w książce 1/2 to opisy :/ Jest to nudne o monotonne :D Hehe ^^ Świetny wpis! Recenzja wyszła Ci okej ;3 Buźka ;D
OdpowiedzUsuń;) Dziękuję
UsuńW sumie to nwm. Może jestem dziwna, ale jakoś mnie zaciekawiła ta książka. Ostatnio trafiam w takie tematy, a długie opisy nie są mi straszne. Nie wiem czym jest to spowodowane, ale ostatniego czasu nudzą mnie schematyczne, nudne dialogi za przeproszeniem wyjęte z dupy. Chyba dojrzałam emocjonalnie czy coś, bo to jest dziwne xD Młodzieżówki wielbiłam w niebiosa, a teraz jakoś nie mam szczególnej ochoty ich czytać. Moje myślenie zmieniła po części książka ,,Dziedzictwo Orchana", która ma mega dużo opisów i jest dość nietypowej, ale dla mnie ciekawej tematyki, która daje dużo do myślenia. Naprawdę polecam Ci tę książkę. Mimo wszystko doceniam, że piszesz szczerze o książkach i recenzję naprawdę bardzo fajnie się czyta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo się cieszę! Na pewno za chwilkę wpadnę do Ciebie i przeczytam recenzję!
UsuńRównież czytałam tą książkę i mam o niej podobne zdanie ;) recenzja jest super :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No widzisz! I dziękuję! :)
UsuńNie czytałam książki jednak okładka mnie przyciąga. Uwielbiam prostotę :) Myślę że sięgnę po nią w wolnym czasie.
OdpowiedzUsuń:)
Usuńja też nie lubie tej książki. Sama okładka nie zachęca do przeczytania. No, ale cóż każdemu podoba się coś innego
OdpowiedzUsuńZupełnie nic nie zachęca mnie w tej książce ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJesteś nastolatkiem, a to raczej pozycja przeznaczona dla starszych czytelników - być może dlatego nie do końca do Ciebie trafiła, jednak możliwe jest, że dojrzalszy czytelnik odnajdzie w niej coś więcej. :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję Ci rację w kwestii okładki. Niestety wydanie nie powala na kolana, graficy zdecydowanie mogli się bardziej przyłożyć... A tak, no cóż, pozostaje powiedzieć: trudno...
Tematyka nieco mnie intryguje, ale w dalszym ciągu raczej po nią nie sięgnę, mam zbyt dużo książek nieprzeczytanych na swoich półkach :)
Pozdrawiam!
Ola z bloga Zaczytana Iadala
Chyba zgadzam się z tobą, a raczej na pewno :D
Usuń